sobota, 15 czerwca 2013

24. Addicted to all.

Kilka dni może zrujnować życie.

Zaczęło się od komersu. Żarcie przez cały dzień wszystkiego z powodu głodówki odbytej dzień wcześniej.

Patrzę na swoje zdjęcia. Na komersie byłam piękna. To właściwie jedyne słowo, które odpowiednio oddaje mój wizerunek tamtej nocy. Wszyscy patrzyli na moje obojczyki. Na kości wystające z ramion. Na ręce. Na dłonie. Na nogi. Wszystko było idealne. Dokładnie tak, jak sobie planowałam sześć miesięcy temu.
Kiedy zaczynałam, kiedy cieszyłam się z wagi, która teraz wykopałaby mi grób.
Byłam perfekcyjna i przynajmniej z zewnątrz motylkowa.
Idealna. Cudowna. Lekka. Wspaniała.

Ale po komersie przyszło zatrucie pokarmowe. A po nim poważna awantura z rodzicami. Która to z kolei, sama nie wiem. Raczej powyżej setki.
Masz jeść. Jedz. Jedz. Okres. Nie masz miesiączki. Dziecko. Nie będziesz płodna. Od pół roku. Nic.

No więc jadłam. Bo w gruncie rzeczy, robię to dla siebie. Dla chudości. Zupełnie irracjonalnie ułożyłam sobie plan. Muszę jeść. Dążyć do okresu. Muszę dostać okres.  Inaczej hormony
Dostanę okres.

... i przestanę jeść, żeby wszystko znów było tak idealne. 




Przytyłam do 48,3 kg. Od dziś zaczęłam A6W, jeździłam na rolkach i rowerze, ćwiczyłam, biegałam. Nie wiem, czy to pomoże. Ale muszę wrócić do 47. Umrę, jeśli tak się nie stanie. Jeśli nie wejdę w spodenki przed kolano. Umrę, umieram już. Nienawidzę jeść, nienawidzę tego obowiązku, nienawidzę.

Nienawidzę. Nikt nie wie, jakiej pomocy potrzebuję. Jak umiera moje serce. Ze smutku.
Rozpadam się na kawałki, Boże, daj mi siłę na powrót.

Dziś Florence i tylko Florence, bo od zawsze ratowała mi dupę.

Lover to lover.
Heavy in your arms.
Dog days are over.

Idę znów poumierać. Desperacko sprawdzam w lustrze każdą część ciała, dopatrując się wyników planu.
I niestety, kurwa, są. Jestem obrzydliwa. Nienawidzę powietrza.

that's alright, alright, alright.


1 komentarz:

  1. Czesc...sluchaj...mozna z tb jakos pogadac ? Marze o tym.Daj znac moj tambler "upadly-aniol-"

    OdpowiedzUsuń