czwartek, 2 maja 2013

10.

Aktualnie powinnam jeździć na rolkach i spalać obiad - penne z sosem pieczarkowym i kurczakiem.
I uwierzcie - chciałabym. Gdyby tylko nie padało i nie było tak okropnie zimno, już pędzę.

Płaczecie nade mną. Już? Szybko. Czuję się, jakbym wygłaszała mowę pożegnalną, a na razie na nic takiego się nie zapowiada. Uważam na siebie, spoczko. Jest osoba, dla której się trzymam i wolę nie myśleć, co by się ze mną stało, gdyby jej zabrakło.
Nie czytam wielu waszych pamiętników. Przyznaję, jestem wybredna. Ale dziś postaram się poszperać i coś do was napisać, żebyście w ogóle dowiedziały się o moim istnieniu.
Bo przecież tak bardzo istnieję.

Mam wolne i nienawidzę tego. Siedzę w domu, bo:
a) nie mam przyjaciół, z którymi mogłabym gdziekolwiek wyjść.
b) pogoda przykuła mnie do fotela i nie chce puścić.
c) żal mi kasy, żeby jechać do Czewy sama.

Jutro już gdzieś pójdę. Pojadę na rowerze do centrum, pojeżdżę na rolkach. Może powinnam uczcić jakoś ten dzień - to przecież rocznica Konstytucji, którą Polacy wydarli z rąk nieprzychylnych zaborców.
A może nie? Może zrobili to z poczucia obowiązku? A może wszystko miało wyglądać inaczej?
Szkoła to zwykła kupa czyichś poglądów, tyle.

Waga w miejscu. I dobrze. Dzień jest do dupy, więc po co go poprawiać? Wypożyczyłam smutną książkę Doroty Terakowskiej i czytam ją, żeby się dobić. To coś, co naprawdę mi wychodzi.
Czekam sobie na lepsze dni. Bo kiedyś przecież przyjdą. Przyjdzie miłość, na którą tak czekam a jednocześnie tak się jej boję. Nigdy nie słyszałam, ani tym bardziej nie widziałam prawdziwej miłości.
Zresztą, kto by mnie chciał, nie?

W przyszłym tygodniu pobawię się PhotoScape'm i zrobię wam moje before&after. Będzie bosko.
Boli mnie gardło, źle mi. Źle, źle, źle.

Sa­mot­ność jest złudze­niem. Myśli człowieka krążą zaw­sze koło in­nych ludzi i łączą go z ich ob­cym lo­sem, który na próżno sta­ra się odepchnąć. 
Kolorowych snów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz