poniedziałek, 24 grudnia 2012
19.
Zaczęłam dzień od ważenia.
Głupia suka. Dobrze.
Weszłam na wagę, spojrzałam w dół i zobaczyłam wyrok. 56,5.
Czasami wydaję mi się, że ta osoba w lustrze to już nie ja. Oglądam tylko jakiś film, wpieprzając chipsy i wytykając głównej bohaterce głupotę. Jestem głupia? Nie wiem, prawdopodobnie tak, gdyby spojrzeć na moje decyzje. Na moje życie. Na moje wybory. Na mnie.
Dzisiaj po raz pierwszy założyłam bransoletkę. I zamierzam ją nosić cały rok. Nie zrezygnuję z any (przecież nie potrafiłabyś), dzisiaj po raz pierwszy to poczułam. Naprawdę, Ver, jesteś w tym po uszy, tylko robisz wszystko po cichu, ubierasz się w workowate swetry i luźne spodnie, żeby potem mieć wielką niespodziankę.
I miałyście rację. Bransoletka motywuje jak nic innego.
Tak więc życząc Wam lightowych, beztłuszczowych, chudych, beznapadowych Świąt Bożego Narodzenia, podaję planowany bilans:
kanapka z serem - 110 kcal
herbata zielona - 2 kcal
barszcz czerwony z tortellinkami - 230 kcal
ryba, trochę ziemniaków i kapusta wigilijna- 380 kcal (zabawne)
kompot z suszu - 26 kcal
Łącznie: 748 kcal
I mam nadzieję, że to wszystko, ale może być różnie. Wczoraj zrobiłam sobie takie ćwiczenia, że dziś nie mogłam wstać.
Będę się odzywać codziennie, normalka.
xx
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz