czwartek, 27 grudnia 2012

22.


Nie wiem dlaczego, ale mam dobry nastrój. Pieprzony makowiec na szczęście się skończył, cudownie, nie ma pokusy. Pewnie, w lodówce są jakieś cukierki, delicje, ciastka, ale to już nic. Zjadłam pożywne, a małokaloryczne śniadanko. Nie ma to jak obudzić się, a tu mamy nie ma. Dziś rano miałam też ogromną ochotę na ważenie. Jakimś cudem się powstrzymałam, fantastico. Trochę zmieniam plany, chcę poznać magiczne cyferki w niedzielę, nie dam rady tyle czekać. Czuję się dobrze, słodycze są zupełnie niepotrzebne. Po obiedzie pójdę na spacer, bardzo polubiłam, w godzinkę się dotlenię, byle nie padało.

Bilansik z braku kreatywności na pisanie czegoś więcej:

3/4 serka wiejskiego light + 3 koktajlowe + wasa z sezamem - 140 kcal
herbata zielona x3 - 6 kcal
woda z cytryną - 4 kcal
barszcz z tortellinkami (7 sztuk) - 300 kcal chociaż to chyba za dużo
pół galaretki truskawkowej - 100 kcal
Łącznie: 550 kcal

- spacer 50 minut: 550-174= 376 kcal


Nie jest źle, a już się bałam. Ostatnio coraz częściej dopada mnie depresja. Głupie uczucie. A przecież wszystko ma sens. Powinno mieć.

x

PS Nie ustawiajcie ograniczeń wiekowych na blogi, nie mogę wejść, come on.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz