czwartek, 13 grudnia 2012

8.


Minęło już sporo czasu, odkąd przeszłam na Anę i poznałam wszystkie konsekwencje mojego wyboru. Nie żałuję.

Mam za sobą matmę i resztę, ale błagam, niech to będzie miejsce, w którym zapomnę o przyziemnej, bolesnej, uciążliwej, obżerającej się  rzeczywistości.

Wszyscy dookoła mnie jedzą, sprawdzają, ile wytrzymam, chociaż o niczym nie mają pojęcia. Ale nie poddaje się. Kończy się na dyskretnym spoglądaniu, jak słodkie, lukrowane pączki i czekoladowe batoniki lądują w ich żołądkach.

Przecież to tylko chwila przyjemności. Przecież wiesz, że to już niczego nie zmieni.

Dziś nie zjadłam dużo. A może tak, i nawet nie zdaję sobie z tego sprawy?

Bilans 13.12:

kanapka z szynką i pomidorem - 150 kcal
pół herbaty - 20 kcal
1,5 wafla ryżowego - ok. 60 kcal
herbata zielona - 2 kcal
obiad: ryba+ziemniaki+warzywa z patelni - ok. 220 kcal (edit: zjadłam naprawdę bardzo mało ziemniaków)
herbata zielona - 2 kcal
Łącznie: 454 kcal

Nieźle. Naprawdę, jestem usatysfakcjonowana. A, jeszcze w samochodzie miałam gumę, ale nie wiem, ile ma kalorii, zaokrąglijmy więc do 460.

Dziś już nic nie “pochłonę”, a jutro zamiast wafli wezmę dwie małe mandarynki, czyli gdzieś koło 55 kcal. Są naprawdę malutkie.

Czy wspominałam już o moich nowych wagowych regułach? Otóż, postanowiłam ważyć się co trzy dni. Myślę, że wtedy będzie większy efekt. Mam nadzieję, że wtedy będzie lepszy efekt. Jutro pierwsze ważenie. Zobaczymy. Ostatnio było 58,7 kg.

To chyba tyle.

xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz